najgorsze wakacje w życiu!:(((bardzo się cieszyłam na te wakacje mieliśmy jechać do Chorwacji na całe 2 tygodnie ale niestety jak na złość musi j nami jechać moja nieznośna kuzyneczka:( podlizuje się mojej mamie jest o 5 lat młotsza smarkula kiedy jesteśmy same pyskuje przeklina i kabluje na mnie o wszystkim raz nakablowała mojej mamie że z moją przyjaciólką poszłyśmy na
Nikt nie obiecywał, że macierzyństwo będzie lekkie i słodkie, niczym różowa wata do jedzenia. Ale nikt też nie kreślił przede mną czarnych scenariuszy, które mogły co krok zagrażać bezpieczeństwu dzieci. Tymczasem w prawdziwym życiu nie brakuje ani jednych, ani drugich chwil, o czym przekonałam się ostatnio. Bartek, mój ośmiolatek, od pewnego czasu sam wychodzi do […] Post Najgorsze chwile w życiu pojawił się poraz pierwszy w W Roli Mamy. Artykuł pochodzi z tej strony.
W zestawieniu, w którym pod lupę wzięto 71 przewoźników, najsłabiej wypadły tanie linie lotnicze. Najniższe noty przyznano przewoźnikowi Viva Air Colombia (3,4 pkt na 10 możliwych), na drugim miejscu znalazł się meksykański Viva Aerobus (3,6 pkt), a podium zamyka także meksykańska linia Volaris (4 punkty na 10).
19B10 Kapitan Posty: 2598 Rejestracja: 12 paź 2018, 12:40 Reputacja: 605 Kibicuję: WRE Najgorsze piosenki jakie w życiu słyszeliście czubatka pisze: ↑10 sty 2020, 12:17cloner pisze: ↑10 sty 2020, 11:31 . W death metalu nie bardzo, najgorsza muzyka ever. Jeśli tak piszesz, to musiałeś nie słyszeć o black metalu ^^ Wiadomo, że BM jest lepszy sickstick Legenda Futbolu Posty: 17525 Rejestracja: 07 sty 2012, 19:07 Reputacja: 4362 Kibicuję: 4rsenal Najgorsze piosenki jakie w życiu słyszeliście Post Wyświetl pojedynczy post autor: sickstick » 10 sty 2020, 14:16 10x bardziej cenię gust muzyczny osób które słuchają rapu/metalu/polskiego reggae (choć 2 pierwsze średnio mi leżą) od osób których preferencje muzyczne kończą się na jakiś paniach typu Sara, Szreder, Gabor czy Węgiel. No i jeszcze disco polo. Fenomen. futbolowa Czerwona Diablica Posty: 12979 Rejestracja: 10 kwie 2005, 11:26 Reputacja: 1565 Kibicuję: RKS Raków + ManUTD Lokalizacja: Miasto Bandyckiej Miłości Kontakt: Najgorsze piosenki jakie w życiu słyszeliście Post Wyświetl pojedynczy post autor: futbolowa » 10 sty 2020, 14:31 sickstick pisze: ↑10 sty 2020, 14:16 10x bardziej cenię gust muzyczny osób które słuchają rapu/metalu/polskiego reggae (choć 2 pierwsze średnio mi leżą) od osób których preferencje muzyczne kończą się na jakiś paniach typu Sara, Szreder, Gabor czy Węgiel. Tacy ludzie z reguły oglądają też telenowele i nie wiedzą, co to Netflix, do kina chodzą na Vegę i "365 dni", a styczność ze sportem mają przy okazji meczów puszczanych na TVP. Generalnie - konsumują tylko to, co bardzo popularne, nie mają sprecyzowanych zainteresowań i nawet nie dążą do tego, żeby czegoś swojego poszukać. Mam paru takich znajomych, jeszcze z podstawówki, i niestety ich głównym tematem do rozmów jest życie innych ludzi. Boromir Shadow stalker Posty: 16120 Rejestracja: 30 gru 2006, 14:31 Reputacja: 2846 Najgorsze piosenki jakie w życiu słyszeliście Post Wyświetl pojedynczy post autor: Boromir » 10 sty 2020, 14:42 Znam profesora który bardzo lubi disco polo. Kiedyś go zagadalismy że to przecież nie wypada, że człowiek renesansu o tak wielkim umyśle (bez ironii, typ był kozakiem w swojej trudnej dziedzinie) powinien słuchać czegoś ambitnego. Odpowiedział że to fajna, pozytywna muzyka i on tego słucha dla przyjemności, a nie dla dodatkowego fałdu na mózgu bo od tego ma książki naukowe. Morał z tego taki że 10x bardziej cenie ludzi którzy nie robią ideologii z czegoś tak przyziemnego jak rozrywka. futbolowa Czerwona Diablica Posty: 12979 Rejestracja: 10 kwie 2005, 11:26 Reputacja: 1565 Kibicuję: RKS Raków + ManUTD Lokalizacja: Miasto Bandyckiej Miłości Kontakt: Najgorsze piosenki jakie w życiu słyszeliście Post Wyświetl pojedynczy post autor: futbolowa » 10 sty 2020, 15:24 Boromir pisze: ↑10 sty 2020, 14:42 Znam profesora który bardzo lubi disco polo. Kiedyś go zagadalismy że to przecież nie wypada, że człowiek renesansu o tak wielkim umyśle (bez ironii, typ był kozakiem w swojej trudnej dziedzinie) powinien słuchać czegoś ambitnego. Czemu miałoby nie wypadać? Akurat disco polo ma się w Polsce dobrze od kilku dziesięcioleci i ludzie świetnie się przy tym bawią. sickstick Legenda Futbolu Posty: 17525 Rejestracja: 07 sty 2012, 19:07 Reputacja: 4362 Kibicuję: 4rsenal Najgorsze piosenki jakie w życiu słyszeliście Post Wyświetl pojedynczy post autor: sickstick » 10 sty 2020, 16:34 sickstick pisze: ↑10 sty 2020, 14:16 10x bardziej cenię gust muzyczny osób Boromir pisze: ↑10 sty 2020, 14:42 Morał z tego taki że 10x bardziej cenie ludzi Ja pisałem o cenieniu czyjegoś gustu muzycznego, ty piszesz ogólnym cenieniu ludzi na podstawie słuchanej muzyki. Dwie zupełnie inne kwestie futbolowa Czerwona Diablica Posty: 12979 Rejestracja: 10 kwie 2005, 11:26 Reputacja: 1565 Kibicuję: RKS Raków + ManUTD Lokalizacja: Miasto Bandyckiej Miłości Kontakt: Najgorsze piosenki jakie w życiu słyszeliście Post Wyświetl pojedynczy post autor: futbolowa » 10 sty 2020, 18:11 Boromir pisze: ↑10 sty 2020, 18:08 Nie, ja piszę o braku sensu rozróżnianiu gustów muzycznych na lepsze czy gorsze Nie wiem czy sytuację opisaną przez Sicka można nazwać w ogóle jakimś gustem. I nie chodzi mi tu, że ktoś jest bezguściem, tylko że w ogóle nie posiada żadnych muzycznych preferencji, więc swoje obcowanie z muzyką ogranicza do tego, co usłyszy w zetce. Boromir Shadow stalker Posty: 16120 Rejestracja: 30 gru 2006, 14:31 Reputacja: 2846 Najgorsze piosenki jakie w życiu słyszeliście Post Wyświetl pojedynczy post autor: Boromir » 10 sty 2020, 18:53 Gust jak gust, skoro lubi to niech słucha, widocznie do szczęścia to mu niepotrzebne, nie wiem co tu cenić. Ja np odkąd trance umarł nie mam żadnego ulubionego gatunku, muzyki słucham w zasadzie jedynie w samochodzie i to częściej rozgłośni ukraińskich - mniej gadania, a ukraiński pop bardziej mi podchodzi niż polski. Wróć do „Kultura, polityka, wydarzenia” Przejdź do Wyniki Forum Piłka nożna ↳ Anglia ↳ Hiszpania ↳ Niemcy ↳ Polska ↳ Włochy ↳ Puchary Europejskie ↳ Piłka nożna na świecie ↳ Na bieżąco Z życia forum ↳ Uwagi / sugestie / zgłoszenia ↳ Co w trawie piszczy? Bukmacherka ↳ Bukmacherka Nie tylko o piłce ↳ Hyde Park ↳ Inne sporty ↳ Kultura, polityka, wydarzenia ↳ Gry Forumowe ↳ Plebiscyty i rankingi Mundial ↳ Mundial 2018 Rosja ↳ Inne tematy okołomundialowe ↳ GRUPA A: Rosja, Arabia Saudyjska, Egipt, Urugwaj (MŚ 2018) ↳ GRUPA B: Portugalia, Hiszpania, Maroko, Iran (MŚ 2018) ↳ GRUPA C: Francja, Australia, Peru, Dania (MŚ 2018) ↳ GRUPA D: Argentyna, Islandia, Chorwacja, Nigeria (MŚ 2018) ↳ GRUPA E: Brazylia, Szwajcaria, Kostaryka, Serbia (MŚ 2018) ↳ GRUPA F: Niemcy, Meksyk, Szwecja, Korea Południowa (MŚ 2018) ↳ GRUPA G: Belgia, Panama, Tunezja, Anglia (MŚ 2018) ↳ GRUPA H: Polska, Senegal, Kolumbia, Japonia (MŚ 2018) ↳ FAZA PUCHAROWA ↳ Mundial 2014 Brazylia Euro ↳ EURO 2020 ↳ EURO 2016 ↳ GRUPA A: Francja, Rumunia, Szwajcaria, Albania (EURO 2016) ↳ GRUPA B: Anglia, Rosja, Walia, Słowacja (EURO 2016) ↳ GRUPA C: Niemcy, Ukraina, Polska, Irlandia Północna (EURO 2016) ↳ GRUPA D: Hiszpania, Czechy, Turcja, Chorwacja (EURO 2016) ↳ GRUPA E: Belgia, Włochy, Irlandia, Szwecja (EURO 2016) ↳ GRUPA F: Portugalia, Islandia, Austria, Węgry (EURO 2016) ↳ FAZA PUCHAROWA ↳ Inne Kosz ↳ Wracając Do Meritum ↳ Testowe
Porady na czacie z Farmaceutą. E-wizyta z lekarzem specjalistą. Zobacz Testosteron, Testosteronum. Sprawdź zastosowanie, dawkowanie i opis substancji w Encyklopedii leków - Lekopedia DOZ.pl.
Trochę mi głupio, bo znowu muszę iść pod prąd i nie zgodzić się z pozytywnymi ocenami tej książki. Przeczytałam wiele dobrych i złych zakończeń, ale żadne nie wkurzyło mnie tak bardzo, jak zakończenie „Wiary” Anny Kańtoch. Kolejna książka nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru i kolejny niewypał. To już przestaje być początku chciałam tylko poczepiać się szczegółów, bo książka jest naprawdę bardzo sprawnie napisana. Niby szczegóły, ale istotne. Skoro umieszcza się akcję powieści w 1986 roku, to wypadałoby przynajmniej cokolwiek o tych czasach wiedzieć, albo przynajmniej zrobić dobry risercz. A tymczasem Anna Kańtoch o życiu w czasach realnego socjalizmu pisze tak, jakby wszystko działo się wczoraj. W barze na zapadłej prowincji bez problemu można kupić coca-colę (chyba polo-coctę, i to też trzeba na nią polować jak w „Kingzajzie”) albo wielkiego jak stół schabowego (raczej przedwczorajsze cynaderki albo panierkę z odrobiną kotleta). Policjanci szukają najtańszego hotelu w mieście, jakby był jakiś wybór, a wydawanie państwowej kasy kogokolwiek obchodziło. Mieszczuchy mają prywatne, letniskowe domy, a mogliby najwyżej pozwolić sobie na wynajęcie kwatery u górala i to też za pośrednictwem FWP. Biedna jak mysz kościelna dziewczyna robi „artystyczne” fotografie z wakacji. Zdjęcia są, a jakże, kolorowe i na tyle wyraźne, że można na nich rozpoznać… krowę. Tylko, że w tamtych czasach w powszechnym użyciu były filmy czarno-białe, a jeśli nawet, jakimś cudem komuś udało się kupić kolorowy film, to najwyżej ORWO, a zdjęcia robione aparatem Smiena 8M, którym co najwyżej mogła dysponować dziewczyna, były tak słabej jakości, że niewiele było na nich widać. Ktoś wychodzi do sklepu żeby kupić kiełbasę i ta kiełbasa po prostu jest! Bez kartek! No, sielanka, po było tak fajnie, i problem tylko w tym, że milicjanci nie mogli chodzić do kościoła, to po co było robić tę całą rewolucję? – pomyśli sobie młodzież i będzie miała rację. I dlatego się czepiam, bo kształtowanie takiego zafałszowanego obrazu lat 80-tych jest po prostu szkodliwe społecznie. A wystarczyło tylko pooglądać „07 zgłoś się” albo poczytać Ćwirleja, który ma swoje wady, ale akurat w odwzorowaniu realiów czasów komuny jest bezbłędny, ale najwyraźniej Annie Kańtoch się nie chciało. Rozumiem, że autorka może być za młoda, żeby pamiętać tamte czasy, ale od czego są redaktorzy?Hej, redakcjo wydawnictwa „Czarne”, jest tam kto? Czy ktoś w ogóle przeczytał tę książkę, zanim ją wysłał do drukarni? Szczerze wątpię. Nawet autorka jej nie przeczytała, bo inaczej musiałaby zauważyć idiotyczny błąd: ksiądz najpierw jeździ rowerem i nawet „myślał o kupnie samochodu, ale to niewiele by mu dało (...) w parafii istniało mnóstwo miejsc, do których dotrzeć mu jedynie pieszo albo właśnie na rowerze”, co nie przeszkadza mu parę godzin później rozbijać się po tych bezdrożach od dawna posiadanym samochodem. Pawliczkowa raz jest wdową, a parę rozdziałów dalej rozwiodła się z mężem. Takie faktograficzne niechlujstwo obraża i pora wreszcie popastwić się nad zakończeniem. Najgorsze jest to, że książkę tak dobrze się czyta, praktycznie jednym tchem, nie mogąc doczekać się, co będzie dalej. Gdyby od początku było słabo i nudno, efekt końcowy nie byłby tak piorunujący. Ale, gdy po tak świetnie poprowadzonej intrydze dowiadujemy się jak autorka postanowiła rozwiązać problem, możemy wymagać reanimacji na oddziale intensywnej opieki. Tyle godzin pasjonującej lektury, żeby na koniec przeczytać tak absurdalne wyjaśnienie?
Najgorsze w życiu? Gdy przytrafi ci się najgorsza rzecz w życiu, jeszcze znajdziesz gromadkę chętnych, którzy zamieniliby twój problem na swój. Tylko Robert Korzeniowski podczas igrzysk w Sydney zdobył w chodzie medale na dwóch dystansach. Zdziebło przytomnie zaznacza, że do Korzeniowskiego jej daleko i nie wiadomo, czy jeszcze kiedyś podejmie się rywalizacji w dwóch konkurencjach na tej samej imprezie, bo do strefy wywiadów po srebrze na 35 km przydreptała wycieńczona. – Bolał mnie mięsień dwugłowy, podkolanowy, biodro, potem ręka, właściwie wszystko… Zaczęłam potykać się o własne nogi i mam nadzieję, że niczego nie zerwałam. Teraz bardzo cierpię, ale jestem też szczęśliwa. Limit marzeń chyba wyczerpałam – mówiła. – Kasia nas przestraszyła, bo nogi się pod nią po prostu ugięły – zdradza „Rz” fizjoterapeutka Maria Borowiec. – Miałam wrażenie, że nie dociera do niej, co mówimy. Sugerowałyśmy, aby się położyła, ale uznała, że musi to wszystko rozchodzić. Poszła więc na trasę z trenerem pod ręką. Kroczek po kroczku próbowała odzyskać władzę w nogach. – Takie cierpienie trudno wręcz opisać, bo boli cię wszystko: każdy mięsień, od stóp do głowy. Najgorsze jednak dopiero przed nią. Organizm po takim wysiłku jest spięty, wycieńczony, wypłukany z minerałów – wyjaśniał „Rz” mistrz olimpijski Dawid Tomala. Czytaj więcej Podwójną wicemistrzynię świata do medali wyszykował jego ojciec Grzegorz. Jej talent dla chodu oszlifowała jednak Marzena Kulig. Zdziebło po drugim srebrze i pierwszych rozmowach wróciła jeszcze do strefy wywiadów, żeby jej podziękować. – Przepraszam, zapomniałam, głupio mi! To ona mnie przecież odkryła, wprowadziła w chód – przypominała i rzuciła się na plecy młodszemu Tomali. Wrócą z hukiem? Sztafeta kobiet przez pięć lat nie schodziła z podium wielkich imprez, bo biegaczki były jak palce jednej pięści i umiały pomóc szczęściu, a teraz same temu szczęściu podłożyły nogę. Sędziowie mogli uznać polski protest, bo Natasha McDonald przy podawaniu pałeczki rozorała ostrym kolcem stopę Małgorzaty Hołub-Kowalik tak, że nasza biegaczka na ostatniej prostej nie była w stanie przyspieszyć, a kiedy opadła adrenalina, właściwie nie mogła już chodzić. Mogli, ale nie musieli, więc nasza sztafeta zajęła dziesiąte miejsce i nie awansowała do finału. Ten bieg spiął klamrą mistrzostwa, które otworzyła awantura. Działacze oraz trenerzy późno wczytali się w regulamin i Aleksander Matusiński zdążył już obiecać Annie Kiełbasińskiej, że pobiegnie w finale sztafety mieszanej. Zmienił zdanie, gdy dowiedział się, że po eliminacjach będzie mógł dokonać w składzie tylko jednej zmiany, ale przy swoim została biegaczka. Podwójnego startu odmówiła. Zaplanowała sobie sukces indywidualny, a dwa biegi jednego dnia zrujnowałyby jej plan. Płakała ze szczęścia, kiedy awansowała do finału, w którym zajęła ósme miejsce. Koleżanki ze sztafety były już wówczas na trybunach, ale kilka dni wcześniej niesubordynacja Kiełbasińskiej doprowadziła do rozłamu, który wstrząsnął zespołem. Biegaczki z Warszawy nigdy nie łączyła z koleżankami przyjaźń, tylko wspólnota interesów. Pobiegły razem po wicemistrzostwo olimpijskie i wicemistrzostwo świata, zostały halowymi mistrzyniami Europy. Tym razem Kiełbasińska postanowiła postawić na siebie. – Nie wyobrażam sobie, żebyśmy jeszcze kiedyś pobiegły w jednej drużynie – oznajmiła Justyna Święty-Ersetic. Tak wyglądał pierwszy dzień imprezy, kolejne były już grzebaniem w ranie. – Trochę było złych emocji i najwyraźniej straciłyśmy nieco energii tam, gdzie nie powinniśmy – mówi przytomnie Hołub-Kowalik. Może nie byłoby dyskusji o klęsce sztafety, gdyby nie kolec McDonald, może nie byłoby jej też, gdyby zachowawczo zagrał Matusiński, ale on zawsze walczy o pełną pulę. Właśnie dlatego bieg koleżanek z trybun obserwowały Kiełbasińska i Natalia Kaczmarek. Są najszybsze, miały wyjść na finał. Matematyka była po stronie trenera, obliczeniami zachwiały przypadki losowe. – Byłyśmy dobrze przygotowane, ale pobiegłyśmy bardzo słabo. Może to przez problemy zdrowotne, które dopadły nas na ostatniej prostej – zastanawia się Święty-Ersetic. Ona dla sztafety poświęciła nawet starty indywidualne, a do Eugene przyleciała przeziębiona. Problemy zdrowotne już w trakcie mistrzostw dopadły Kaczmarek. Hołub-Kowalik przez kontuzje straciła całą zimę. Porażka to zamknięcie pewnej ery, bo Polki były na podium dziewięciu poprzednich wielkich imprez, ale na pewno nie koniec sztafety. – Serce jest złamane, ale dalej płonie w nas ogień – zapewnia Iga Baumgart-Witan, a Święty-Ersetic oraz Hołub-Kowalik zgodnie mówią o „kuble zimnej wody”, który drużynie może tylko pomóc. Kiełbasińskiej nie było na trybunach, kiedy o finał walczyła sztafeta mieszana, ale kiedy ona biegła w indywidualnym finale, koleżanki ze sztafety na trybunach się pojawiły, co oznacza, że zapanował pokój. Ostatnio tylko chodziły w chmurach, przeżywając bezprecedensowe pasmo sukcesów, a teraz będą musiały wstać z kolan. – Potknięcia zdarzają się najlepszym, a my nie dość, że się potknęłyśmy, to upadłyśmy z hukiem – nie kryje Baumgart-Witan, ale Święty-Ersetic zapewnia: – I teraz z jeszcze większym hukiem się podniesiemy. Bieg z innej planety Sydney McLaughlin biegła tak szybko, jakby na tych 400 metrach nikt nie postawił płotków i czwarty raz w karierze pobiła rekord świata. A to nie koniec, wciąż stać ją na więcej. Tego rekordu oczekiwało Hayward Field. Nikt nie spodziewał się jednak, że McLaughlin poprawi go w takim stylu. 22-letnia Amerykanka pokonała 400 metrów przez płotki w To nokaut. Taki czas dałby jej szóste miejsce w finale biegu na 400 metrów bez płotków. Nie było walki, choć na starcie stanęły także była rekordzistka świata Amerykanka Dalilah Muhammad oraz trzecia najszybsza płotkarka w dziejach konkurencji Holenderka Femke Bol. McLaughlin na ostatnią prostą wybiegła sama, ścigała się tylko z historią. – Wiedzieliśmy już podczas rozgrzewki, że to będzie jeden z tych dni. Musiałam tylko utrzymać odpowiedni rytm i kadencję. Wykonałam plan trenera. Jestem wdzięczna mojemu zespołowi, że pomógł mi dotrzeć do tego punktu, a cała chwała należy do Boga – oznajmiła McLaughlin. Dostała 100 tys. dolarów, ale chyba największą nagrodą było to, że sukces świętowała z rodziną. Bliscy pochodzą z New Jersey, więc musieli pokonać Amerykę wszerz. Wynajęli pokój w serwisie noclegowym, bo wolnych miejsc w pobliskich hotelach już nie było. – Kiedy zdobyłam złoto na igrzyskach w Tokio, trybuny były puste. Ten sukces w towarzystwie moich najbliższych, przed tak wspaniałą publicznością, to rodzaj odkupienia – opowiadała później McLaughlin. – To wszystko wydaje mi się wręcz nierealne. 22-latka rekord świata poprawiła już po raz czwarty. Wcześniej, kiedy zrobiła to trzeci raz, wynik uczciła cheeseburgerem i naleśnikami. Tym razem pomysłu na świętowanie nie zdradziła, bo wciąż miała przed sobą perspektywę występu sztafetowego. McLaughlin dorastała w siedmiotysięcznym Dunellen. – Wszystkie nasze dzieci miały talent, ale Sydney zawsze była wyjątkowa. Wiedzieliśmy, że świetne wyniki są tylko kwestią czasu – mówił jej ojciec Willie, który sam dobiegł kiedyś do półfinału amerykańskich kwalifikacji olimpijskich. Skończyła szkołę katolicką, już wówczas zdobywała sportowe wyróżnienia. Następnie wybrała studia na Uniwersytecie w Kentucky. Już podczas pierwszego roku wygrała akademickie mistrzostwa NCAA i niedługo później przeszła na zawodowstwo, bo kontrakt zaoferowała jej firma New Balance. Jej talent szlifował Bob Kersee, czyli trener siedmiokrotnej mistrzyni olimpijskiej Allyson Felix (w Eugene kończy karierę), a wcześniej całej plejady amerykańskich gwiazd – także rekordzistki świata w sprincie Florence Griffith Joyner. McLaughlin poleciała już na igrzyska do Rio de Janeiro (2016) jako najmłodsza amerykańska lekkoatletka od 40 lat. Dotarła do półfinału. Dziś jest mistrzynią i rekordzistką świata oraz twarzą marki New Balance, która płaci jej 1,5 mln dolarów rocznie. Złoto zdobyła w Eugene – mateczniku Nike, co musi smakować wyjątkowo. Interesów McLaughlin pilnuje agencja menedżerska William Morris Endeavor, której klientami są Robert de Niro, Russell Crowe i Martin Scorsese. Biegaczka nie jest jeszcze hollywoodzką gwiazdą, ale kogoś takiego jak ona królowa sportu w Ameryce bardzo potrzebuje. – Ma potencjał, aby zostać najlepszą zawodniczką w dziejach swojej konkurencji, ale także – co znacznie ważniejsze – może wpływać na życie innych. To prawdopodobnie jej największa siła oraz najistotniejsza możliwość, przed jaką staje – mówiła o niej już rok temu Felix. McLaughlin pokazuje w sieci nie tylko kulisy treningów, niedawno fani mogli zobaczyć chociażby przygotowania do ślubu. Bohaterem wielu zdjęć jest mąż, zawodnik ligi futbolu amerykańskiego (NFL) Andre Levrone. Rekordzistka świata uważa, że wcale nie dotarła do granicy swoich możliwości. – To nie był idealny bieg. Są wciąż elementy, które możemy poprawić – wyjaśnia. Niewykluczone, że pomyśli o dwóch dystansach, bo program kolejnych mistrzostw świata umożliwia połączenie płotków z płaskim biegiem na 400 metrów. Kolejnych rekordów wypatruje szef światowej federacji World Athletics Sebastian Coe. – Wiele z nich pochodzi z czasów, kiedy testy antydopingowe były sporadyczne. Prawnie nic z nimi nie zrobimy – mówi na łamach „Guardiana”. Wszystko jest więc w rękach sportowców oraz producentów sprzętu. Płotkarze mają łatwiej, bo w ostatnich latach doszło do dużego postępu technologicznego w zakresie butów biegowych. – Pozwalają łatwiej uzyskiwać dłuższy krok. A właśnie jego długość, a nie prędkość, jest w tej konkurencji kluczowa – mówi były płotkarz Marek Plawgo. Dwukrotny medalista mistrzostw świata występem McLaughlin jest zachwycony. – Jej międzyczasy na każdym kolejnym płotku były doskonałe. Obejrzeliśmy bieg z innej planety. MEDALIŚCI KOBIETY >200 m: 1. S. Jackson (Jamajka) 21,45; 2. Fraser-Pryce (Jamajka) 21,81; 3. D. Asher-Smith (W. Brytania) 22,02. >400 m: 1. S. Miller-Uibo (Bahamy) 49,11; 2. M. Paulino (Dominikana) 49,60; 3. S. Williams (Barbados) 49,75;... 8. A. Kiełbasińska (Polska) 50,81. >400 m ppł: 1. S. McLaughlin (USA) 50,68 (rekord świata); 2. F. Bol (Holandia) 52,27; 3. D. Muhammad (USA) 53,13. >4x100 m: 1. USA 41,14; 2. Jamajka 41,18; 3. Niemcy 42,03. >5000 m: 1. G. Tsegay (Etiopia) 2. B. Chebet (Kenia) 3. D. Seyaum (Etiopia) >Chód 35 km: 1. K. Garcia Leon (Peru) 2: 2. K. Zdziebło (Polska) 2: 3. S. Qieyang (Chiny) 2: 11. O. Niedziałek (Polska) 2: >Rzut oszczepem: 1. Barber (Australia) 66,91; 2. K. Winger (USA) 64,05; 3. H. Kitaguchi (Japonia) 63,27. MĘŻCZYŹNI >200 m: 1. N. Lyles (USA) 19,31; 2. K. Bednarek (USA) 19,77; 3. E. Knighton (USA) 19,80. >400 m: 1. M. Norman (USA) 44,29; 2. K. James (Grenada) 44,48; 3. M. Hudson-Smith (W. Brytania) 44,66. >800 m: 1. E. Korir (Kenia) 2. D. Sedjati (Algieria) 3. M. Arop (Kanada) >4x100 m: 1. Kanada 37,48; 2. USA 37,55; 3. W. Brytania 37,83. >Chód 35 km: 1. M. Stano (Włochy) 2: 2. M. Kawano (Japonia) 2: 3. P. Karlstroem (Szwecja) 2: 19. D. Tomala (Polska) 2: A. Brzozowski (Polska) dyskwalifikacja. >Trójskok: 1. P. Pichardo (Portugalia) 17,95; 2. F. Zango (Burkina Faso) 17,55; 3. Y. Zhu (Chiny) 17,31. >Rzut oszczepem: 1. A. Peters (Grenada) 90,54; 2. N. Chopra (Indie) 88,13; 3. J. Vadlejch (Czechy) 88,09. Sydney McLaughlin czwarty raz poprawiła rekord świata w biegu na 400 metrów przez płotki Ezra Shaw/Getty Images/AFP
W tym odcinku nasi cos strasznego wie zdazy Matteo. Bedzie zmuszony do gotowania i wyprobowania makaronu z truskawkami. Czy to przezyje? Nie sadze, ale oglad
zapytał(a) o 19:35 Najgorsze lanie wymyślcie i napiszcie jak by wyglądało najgorsze lanie na świecie możecie napisać jak naprawdę u was wyglądało najgorsze lanie ale możecie też wymyślić Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 19:38 najgorsze lanie na świecie jest publiczne bo jego skutki mogą sie ciągnąć latami a może nawet całe życie polska przegrałaby z wyspami wielkanocnymi na stadionie narodowym 0-10 to do końca świata albo jeszcze dłużej by o tym pamiętano Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

Te pary znaków zodiaku tworzą w życiu najgorsze związki [Z PRZYMRUŻENIEM OKA] Zapytana o ulubione wspomnienie z ukochanym Lwem Panna zaczyna opowiadać o urodzinach przyjaciółki, na których go poznała. Wparował wtedy do pokoju, krzycząc "Starczy mnie dla wszystkich", a Panna pomyślała, że trzeba mieć naprawdę wielkie serce

Do tej pory uważano, że źródłem wybuchu był wulkan w Kalifornii. Najnowsze ustalenia Brytyjczyków wskazują jednak na Islandię. To stamtąd pochodziła gigantyczna chmura popiołów, która zapoczątkowała najgorszy okres w wybuchł w 536 roku. Chmura popiołów spowiła całą północną półkulę. Zapanowały ciemności i spadła temperatura. W konsekwencji doprowadziło to do wielkiego głodu, bo uprawy nie przynosiły odpowiednich plonów - mówi profesor Christopher Loveluck z Uniwersytetu Nottingham. Naukowcy analizowali próbki z lodowca Colle Gnifetti w Alpach. Brytyjczyków wspierał Paul Mayewski, glacjolog z Uniwersytetu Maine. Badacze identyfikowali zanieczyszczenia sięgające 2 tysięcy lat wstecz. Na tej podstawie doszli do swoich wniosków - podaje islandzkiego wulkanu był początkiem fatalnego okresu. Sześć lat później wybuchła epidemia dżumy. Chmura popiołów i następująca po niej choroba sprawiły, że Europa zatrzymała się w rozwoju na ponad 30 lat. Pierwsze oznaki ożywienia naukowcy dostrzegli dopiero w 575 roku. Świadczą o tym czą

sbesoIP.
  • yf8dai1wyw.pages.dev/351
  • yf8dai1wyw.pages.dev/361
  • yf8dai1wyw.pages.dev/306
  • yf8dai1wyw.pages.dev/313
  • yf8dai1wyw.pages.dev/326
  • yf8dai1wyw.pages.dev/153
  • yf8dai1wyw.pages.dev/223
  • yf8dai1wyw.pages.dev/399
  • yf8dai1wyw.pages.dev/33
  • najgorsze lanie w życiu